Urodziłem się w 1957 roku. W sierpniu. Lew. Stąd to zdjęcie ilustracyjne. Rodzice Teresa – dziennikarz, oraz Henryk – dziennikarz, pisarz, tłumacz książek.
Dowód: okładka jednej z książek Henryka Wandowskiego – Axel Springer – „król” prasy zachodnioniemieckiej ( pozostałe książki znajdują się w Bydgoszczy, Waleniowa 18 m 4 – nie mam dostępu do nich. Zabezpieczone postanowieniem Sądu Rejonowego w Bydgoszczy Sygn akt I C 3051/19.
Byłem/jestem jedynakiem, co już w pierwszych latach mojego życia – powodowało liczne problemy, z jakimi zacząłem się mierzyć ( ponieważ „miałem wszystko – co dusza chciała” – pojawiły się pierwsze problemy w relacjach z rówieśnikami / kuzynami, itd. ). To właśnie życie na „wysokim poziomie” przynosiło mi niemiłe sytuacje. To wtedy – rodzice podejmowali decyzje o zabieraniu jednego/dwóch kuzynów na wszystkie wakacje, tak aby było mi raźniej ( tak było faktycznie ). Przyszedł czas szkoły podstawowej – realizując ambicje rodziców = tradycje rodzinne – „posłany” zostałem do szkoły muzycznej. Miałem talent, ale był to przedmiot buntu z mojej strony – po prostu nie chciałem tego. W pierwszej klasie liceum, poczułem się „dorosły”. Przeprowadziłem poważną rozmowę z moja mamą ( takie sprawy – „załatwiałem najpierw z mamą” ), że chcę być samodzielny, do wszystkiego chcę dochodzić samemu, tak, abym brał osobistą odpowiedzialność za moje ( przyszłe ) życie. Nawet szybko – moja propozycja – trafiła na podatny grunt, i rodzice wyprowadzili się z Bydgoszczy do Gdańska ( tata mógł sobie szybko zorganizować życie zawodowe, podobnie jak i mama ). Ja pozostałem sam w trzypokojowym mieszkaniu w Bydgoszczy. Chodziłem do liceum. Nie uczyłem się specjalnie dużo, ale „dobrze „wchłaniałem wiedzę”. Obiektywnie muszę przyznać, że byłem zdolnym, ale leniwym uczniem. Kiedy widziałem, że nie muszę poświęcać czasu na naukę, zacząłem „dorosłe życie”. W tym czasie – zająłem się organizacja dyskotek na wsiach w okolicach Bydgoszczy. Imprezy miały miejsce w piątki, soboty i niedziele. Nie kolidowało to więc w żaden sposób z nauką. Można zadać pytanie: czemu na wsiach ? Odpowiedź jest banalnie prosta: starsi koledzy, którzy prowadzili dyskoteki w „mieście” zarabiali za noc: 300 – 500 zł ( czyli za weekend – od 1ooo do 1500 zł ). Ja w tym czasie – 12.ooo do 15.ooo złotych. Była więc różnica. Przy okazji – zdobyłem w tym czasie uprawnienia Polskiego Stowarzyszenia Muzyków Estradowych D’jey-A nr 2 w Polsce ( jako pierwszy w Polsce – uprawnienia zdobył Marek Niedźwiecki ). Jednak chyba na początku 2 klasy miałem problemy z językiem angielskim. Po jakiejś wizycie moich rodziców w Bydgoszczy, podjęli decyzję, aby dać mi pieniądze na korepetycję z angielskiego. Poszedłem do nauczycielki języka angielskiego na korepetycje, po krótkim czasie – stwierdziła, że „powinienem się wstydzić, bo mam predyspozycje do nauki, tylko jestem leniwy…”. Oczywiście – szybko przekalkulowałem, że może faktycznie poświęcić „trochę czasu” na naukę, poprawić i oceny, ale przede wszystkim poziom znajomości języka. Tak też zrobiłem. Zacząłem intensywnie uczyć się angielskiego . Przy okazji i rosyjskiego też. Później – widząc, że mam łatwość przyswajania języków – i niemieckiego. Później włoski, turecki, romski (!) hiszpański. Zbliżała się matura. Ja nie miałem ochoty na kontynuowanie nauki. Rwałem się do pracy. Wymyśliłem sobie prowadzenie gospodarstwa rolnego. Co było robić ? „Oblałem” z premedytacją maturę w pierwszym terminie. Niestety „zmobilizowany” przez rodziców – zrobiłem ją w drugim terminie. Ale miałem już rok „zaoszczędzony”. Sprzedałem sprzęt muzyczny, kupiłem w Klonowie koło Tucholi gospodarstwo rolne – 6ha w ośmiu kawałkach…(cdn)
Dr Wiesław H.Wandowski